Staranność w codziennej pielęgnacji i zmywaniu makijażu jest bardzo ważna – nie tylko ze względu na urodę, ale także zdrowie. Kosmetyki do makijażu zazwyczaj zawierają w składzie bardzo dużo pigmentów, konserwantów i innych substancji, które pozostawione  na naszej skórze na noc mogą być niebezpieczne. W drogeriach jest dostępnych coraz więcej  produktów do demakijażu – jest zatem w czym wybierać. Zarówno osoby bez cery problematycznej, jak i z wrażliwą zapewne znajdą coś dla siebie.

Kosmetyki  do demakijażu nie tylko zmywają makijaż – często zapominamy także o ich pielęgnujących  właściwościach.Przede wszystkim warto wspomnieć o niezastąpionej biotynie i keratynie,które dbają o rzęsy – stymulują ich wzrost oraz  wzmacniają,  ponadto często spotkamy w składach też kwas hialuronowy, który jest odpowiedzialny za nawilżanie naszej buzi.

To niezbędny element demakijażu oczu. Nie musimy kupować tych najdroższych, „profesjonalnych”,bo i zwykłe bawełniane za   4  zł sprawdzą się idealnie. Najlepiej wybierać sprasowane, bez kłaczków i niteczek. Dobrym rozwiązaniem są też bezwłókienkowe, ale za nie musimy zapłacić już około 15 zł.

Przy robieniu codziennego makijażu przydadzą się także patyczki kosmetyczne, które posłużą nam do usuwania rozmazanego tuszu na powiekach.

Pozostał dobór odpowiedniego preparatu do demakijażu oczu. Wybór jest ogromny – poczynając od tańszych, drogeryjnych produktów, kończąc na drogich odpowiednikach ekskluzywnych marek. Oprócz pełnowymiarowego produktu warto mieć pod ręką chusteczki uniwersalne, które pomogą zmyć makijaż.  Takie rozwiązanie sprawdza  się idealnie,  szczególnie wtedy, kiedy wrócisz późno w nocy i nie masz siły przeprowadzać całego rytuału pielęgnacyjnego. Wiele płynów micelarnych przeznaczonych docelowo do twarzy można z powodzeniem używać także do oczu. Jednak najpierw warto sprawdzić, czy nie podrażni nam oczu. Z makijażem kosmetykami wodoodpornymi najlepiej upora się płyn 2-fazowy, który zawiera połączenie olejku i wody.

Hej!

Ostatnio skusiłam się na Pilaten Black Mask, czyli słynną Czarną maskę peel off. W ostatnim czasie stała się absolutnym hitem w internecie. Jednak czy zasłużenie? Opinie są różne – jedni twierdzą, że wysusza skórę i ściąganie jej nie należy do przyjemności, drudzy mówią, że jest świetna. A jakie jest moje stanowisko, czy mogę ten kosmetyk Wam polecić? Przekonajmy się. 

Maseczka ma przede wszystkim oczyszczać twarz, zmniejszać pory oraz pozbyć się niedoskonałości. Czarną, gęstą konsystencje nakładamy według własnych potrzeb, pamiętając o ominięciu okolic ust i oczu. Rozprowadzam ją na całej twarzy, ale można zrobić to tylko w miejscach, które potrzebują oczyszczenia.

Przed aplikacją kosmetyku powinniśmy rozszerzyć pory – można to zrobić za pomocą ciepłego kompresu. Black Mask trzymamy na twarzy przez około 20 minut, aż do całkowitego zaschnięcia. Potem ostatni, ale trudny krok – czyli ściąganie maski. Spotkałam się z wieloma opiniami, że jest to bardzo bolesna czynność – jednak moim zdaniem nie jest to takie straszne – owszem jest pewien dyskomfort, ale zdecydowanie da się wytrzymać. Myślę, że to zależy od każdego indywidualnie – czy mamy wrażliwą skórę i jaka jest nasza odporność.

Producent zapewnia, że Pilaten Black Mask od razu zwęża pory, usuwa wągry i zapobiega niedoskonałością. Czy aby na pewno efekty są widoczne od razu, i jak oceniam działanie maski? Według mnie jest świetna! Ba! Już wiem, że będę ją używała co tydzień. Bo trzeba pamiętać, aby nie aplikować jej częściej niż 2 razy w tygodniu.

Było warto przetestować i wydać pieniądze na ten produkt. Jeżeli jeszcze nie próbowałyście, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić! Oczywiście, możecie poczuć pewien dyskomfort przy ściąganiu, ale według mnie, to nie jest powód, by rezygnować z maseczki 

Na allegro kupicie tę maseczkę za około 25 zł – ja upolowałam ją na jednej z drogerii internetowych na promocji.

Używałyście tego produktu? Jak wrażenia?